Miesięczne archiwum: wrzesień 2007

25.09

Kościół przy Buczka

Będąc ostatnio w Starachowicach zobaczyłem jedną z ostatnich inwestycji miejskich: zatoczkę autobusową przy ulicy (jeszcze się tak nazywającej) Mariana Buczka. Ironicznie się zaśmiałem…

Ale od początku. Wpis będzie dłuższy i wielowątkowy.

Najpierw trochę historii.

Kościół – pierwszy drewniany – został wybudowany w 1924 roku. Inicjatorem budowy były rozrastające się Zakłady Starachowickie, które w okolicach nowo powstających Zakładów Mechanicznych czyli Fabryki Amunicji (1920-26) budowały osiedla robotnicze. Projektantem osiedli i kościoła był architekt Jan Borowski.

drewniany kościółek

Fotografia pochodzi z „krążącego po internecie zbioru nieznanego autorstwa starych fotografii Starachowic.

W latach 70-tych XX. wieku (wówczas to zostałem ochrzczony w tym kościółku) Starachowice posiadały dwie parafie, w związku z czym kościoły „pękały w szwach”. Ówczesny proboszcz parafii p.w. Wszystkich Świętych, Piotr Koba, postanowił wybudować obok nową, znacznie większą świątynię. Po wybudowaniu stary, drewniany kościół, jak plotkowano, miał być przeniesiony na Orłowo.

Architektura nowego kościoła wielu osobom przyzwyczajonym do powszechnej (głównie opatrzonej historycznej) architektury sakralnej, w mieście na prowincji nie przypadła do gustu. Pudłowata hala świątyni rzeczywiście mogła sprawiać takie wrażenie. Nie mniej jednak, projekt był konsekwentny i na swój sposób prezentował postmodernistyczną polską architekturę tamtych czasów. Bryła budynku jest dobrze skomponowana i proporcjonalna, połączona z częścią katechetyczną. Wykorzystano pomysł górnobocznego wprowadzenia zachodniego światła słonecznego nad ołtarz. Kościół nie jest rewelacją, ale nie zaszkodził wizerunkowi miasta i z biegiem lat coraz bardziej można dostrzec jakość oraz zasadę projektu.

nowy kościół Czytaj dalej

22.09

Myjnia a przestrzeń

Przeczytałem ostatnio w Tygodniku Starachowickim (wydanie papierowe) artykuł o „przepychankach” dotyczących wybudowania myjni samochodowej u zbiegu ulic Kopalnianej i Granicznej.

Przy źle zaprojektowanym skrzyżowaniu – na łuku, gdzie jadący od strony ronda ścinają zakręt (powinna być centralna wyspa od tej strony uniemożliwiająca takie zachowania, przy okazji ułatwiająca przejście pieszym).

Z jednej strony inwestor wspierany (tak, tak) przez Urząd Miasta (nie wierzę, że nie można przystopować tej inwestycji), z drugiej strony mieszkańcy osiedla Skałka reprezentowani przez Radę Osiedla. Oczywiście z mojego punktu widzenia Ci drudzy mają rację.

By się nie rozpisywać zasygnalizuję argumenty Rady – w skrócie: bezpieczeństwo dzieci idących do pobliskich szkół, niebezpieczeństwo związanie z prowadzoną działalnością i komunikacją.

To oczywiste. Dorzucam jeszcze jeden. Jak w środku jednego z największych osiedli Starachowic, przy skrzyżowaniu najważniejszych lokalnych ulic można wybudować obiekt zaplecza technicznego? Może jeszcze stację benzynową i zakład wulkanizacyjny? A jedynym argumentem jest cena oferowanych usług. Nawet jeśli samochody myto by tam za darmo, to nie powinno się dopuścić do takiej inwestycji. Już mnie nic nie zdziwi w tym mieście. Używając jak najbardziej oględnych słów: w Starachowicach można „postawić klocka” gdzie się chce i jak się chce.

W tym aspekcie (i nie tylko) planowanie przestrzenne Starachowic oraz dbanie o jakość i wygląd otoczenia przeżywa poważny kryzys. Przykłady z tego samego podwórka: odremontowana stacja paliw i warsztaty samochodowe w środku parku (przy wyburzonym budynku Rady Nadzorczej Zakładów Starachowickich), nowa stacja gazowa u zbiegu Rogowskiego i Alei Wyzwolenia przed ciekawym ceglanym budynkiem z przełomu XIX i XX wieku (na przeciwko straszącej obecnie tzw. „przychodni na hucie”), stacja kontroli pojazdów w bardzo eksponowanym miejscu zlikwidowanej bramy „Zegary”. To jest horror. Przy każdym z tych negatywnych przykładów budowania jest drugi – niszczenia lub burzenia! Obsługa techniczna kontra jakość przestrzeni. Jakby pospacerować, przykłady by się jeszcze znalazły… choćby sławne garaże przy ulicy Piłsudskiego.

I teraz zasadnicze pytanie: dlaczego tak jest?

Problem tkwi w słabym planistycznym przygotowaniu Starachowic. Powstało kilka planów, z czego tylko jeden na terenie w przeważającej większości już zagospodarowanym (Starachowice Dolne – nie bez wad). Pozostałe plany to plany miejscowe obszarów do zagospodarowania (np. Łazy, teren na południe od os. Południe). Brakuje planów porządkujących tereny zurbanizowane i nie dopuszczających do powstawania takich właśnie „kwiatków”. Druga sprawa to jakość takich planów. Bo nawet jeśli plany by powstały, mogą być zbyt ogólne (dopuszczające prawie wszystko) lub źle sporządzone (np. z premedytacją dopuszczające funkcje techniczne lub budowanie koszmarów architektonicznych).

Brak planów na tereny w środku miasta, będzie pogłębiał chaos przestrzenny. A to przedkłada się na wygląd i jakość życia w mieście. Wspomnę również politykę gospodarki gruntami miejskimi. Jeżeli się „wszystko” wyprzedaje przy lichym przygotowaniu planistycznym, to Starachowice na pewno nie będą piękniejsze. Szkoda, że nie wszyscy zdają sobie z tego sprawy…

17.09

Kierowca pani minister

I jeszcze jeden komentarz do artykułu z Gazety Starachowickiej (nr 416 z 9.XI.2007).

Wiceminister pracy i polityki społecznej Halina Olendzka odwiedziła Starachowice 27 sierpnia br. Wizytę w naszym mieście zaczęła od spotkania z dziennikarzami w Biurze Poselskim Krzysztofa Lipca, który zorganizował przyjazd przedstawicielki rządu.

Wystarczy się ruszyć z Warszawy i pojeździć po Polsce. W drodze do Starachowic przejeżdżaliśmy przez Wierzbicę i mój kierowca nie mógł wyjść z podziwu, że wioski, często zagubione w lesie, są tak pięknie utrzymane, że na każdym podwórku stoi auto.

Pani minister zapewne już niedługo będzie ministrem z powodów zawirowań politycznych, jednak jeżeli jeszcze jeździ po Polsce, musi uważać. Musi uważać… na swojego kierowcę. Jeżeli kierowca się nie zmieni z ekipą, to następny minister również. Otóż, kierowca ten ma bardzo dużą wadę wzroku.

Trasę Starachowice – Warszawa via Wierzbica pokonałem setki razy. I akurat Wierzbica była… i jest najgorzej przedstawiającą się miejscowością na tej trasie. Już nie chodzi o słynny asfalt przy wjeździe do Wierzbicy od strony Starachowic. Stan chodników, trawników, ogrodzeń i drewnianych domów (jeden z nich zimą docieplany do niedawna był wiązkami słomy) między osiedlem a wierzbickim „rynkiem” jest tragiczny. No i te klepisko handlowe z barem na rogu centralnego placu…

Jedynym wytłumaczeniem takiej gafy może być pomyłka, wynikła z nieznajomości terenu. Kierowca mógł pomylić Wierzbicę z na przykład drugą wsią gminną zawierającą „er-zet” w nazwie, będącą po drodze.

Mirzec wygląda o wiele lepiej. Ale i tu mam co nieco do zarzucenia, ale o tym innym razem.