Archiwum kategorii: architektura

25.09

Kościół przy Buczka

Będąc ostatnio w Starachowicach zobaczyłem jedną z ostatnich inwestycji miejskich: zatoczkę autobusową przy ulicy (jeszcze się tak nazywającej) Mariana Buczka. Ironicznie się zaśmiałem…

Ale od początku. Wpis będzie dłuższy i wielowątkowy.

Najpierw trochę historii.

Kościół – pierwszy drewniany – został wybudowany w 1924 roku. Inicjatorem budowy były rozrastające się Zakłady Starachowickie, które w okolicach nowo powstających Zakładów Mechanicznych czyli Fabryki Amunicji (1920-26) budowały osiedla robotnicze. Projektantem osiedli i kościoła był architekt Jan Borowski.

drewniany kościółek

Fotografia pochodzi z „krążącego po internecie zbioru nieznanego autorstwa starych fotografii Starachowic.

W latach 70-tych XX. wieku (wówczas to zostałem ochrzczony w tym kościółku) Starachowice posiadały dwie parafie, w związku z czym kościoły „pękały w szwach”. Ówczesny proboszcz parafii p.w. Wszystkich Świętych, Piotr Koba, postanowił wybudować obok nową, znacznie większą świątynię. Po wybudowaniu stary, drewniany kościół, jak plotkowano, miał być przeniesiony na Orłowo.

Architektura nowego kościoła wielu osobom przyzwyczajonym do powszechnej (głównie opatrzonej historycznej) architektury sakralnej, w mieście na prowincji nie przypadła do gustu. Pudłowata hala świątyni rzeczywiście mogła sprawiać takie wrażenie. Nie mniej jednak, projekt był konsekwentny i na swój sposób prezentował postmodernistyczną polską architekturę tamtych czasów. Bryła budynku jest dobrze skomponowana i proporcjonalna, połączona z częścią katechetyczną. Wykorzystano pomysł górnobocznego wprowadzenia zachodniego światła słonecznego nad ołtarz. Kościół nie jest rewelacją, ale nie zaszkodził wizerunkowi miasta i z biegiem lat coraz bardziej można dostrzec jakość oraz zasadę projektu.

nowy kościół Czytaj dalej

22.09

Myjnia a przestrzeń

Przeczytałem ostatnio w Tygodniku Starachowickim (wydanie papierowe) artykuł o „przepychankach” dotyczących wybudowania myjni samochodowej u zbiegu ulic Kopalnianej i Granicznej.

Przy źle zaprojektowanym skrzyżowaniu – na łuku, gdzie jadący od strony ronda ścinają zakręt (powinna być centralna wyspa od tej strony uniemożliwiająca takie zachowania, przy okazji ułatwiająca przejście pieszym).

Z jednej strony inwestor wspierany (tak, tak) przez Urząd Miasta (nie wierzę, że nie można przystopować tej inwestycji), z drugiej strony mieszkańcy osiedla Skałka reprezentowani przez Radę Osiedla. Oczywiście z mojego punktu widzenia Ci drudzy mają rację.

By się nie rozpisywać zasygnalizuję argumenty Rady – w skrócie: bezpieczeństwo dzieci idących do pobliskich szkół, niebezpieczeństwo związanie z prowadzoną działalnością i komunikacją.

To oczywiste. Dorzucam jeszcze jeden. Jak w środku jednego z największych osiedli Starachowic, przy skrzyżowaniu najważniejszych lokalnych ulic można wybudować obiekt zaplecza technicznego? Może jeszcze stację benzynową i zakład wulkanizacyjny? A jedynym argumentem jest cena oferowanych usług. Nawet jeśli samochody myto by tam za darmo, to nie powinno się dopuścić do takiej inwestycji. Już mnie nic nie zdziwi w tym mieście. Używając jak najbardziej oględnych słów: w Starachowicach można „postawić klocka” gdzie się chce i jak się chce.

W tym aspekcie (i nie tylko) planowanie przestrzenne Starachowic oraz dbanie o jakość i wygląd otoczenia przeżywa poważny kryzys. Przykłady z tego samego podwórka: odremontowana stacja paliw i warsztaty samochodowe w środku parku (przy wyburzonym budynku Rady Nadzorczej Zakładów Starachowickich), nowa stacja gazowa u zbiegu Rogowskiego i Alei Wyzwolenia przed ciekawym ceglanym budynkiem z przełomu XIX i XX wieku (na przeciwko straszącej obecnie tzw. „przychodni na hucie”), stacja kontroli pojazdów w bardzo eksponowanym miejscu zlikwidowanej bramy „Zegary”. To jest horror. Przy każdym z tych negatywnych przykładów budowania jest drugi – niszczenia lub burzenia! Obsługa techniczna kontra jakość przestrzeni. Jakby pospacerować, przykłady by się jeszcze znalazły… choćby sławne garaże przy ulicy Piłsudskiego.

I teraz zasadnicze pytanie: dlaczego tak jest?

Problem tkwi w słabym planistycznym przygotowaniu Starachowic. Powstało kilka planów, z czego tylko jeden na terenie w przeważającej większości już zagospodarowanym (Starachowice Dolne – nie bez wad). Pozostałe plany to plany miejscowe obszarów do zagospodarowania (np. Łazy, teren na południe od os. Południe). Brakuje planów porządkujących tereny zurbanizowane i nie dopuszczających do powstawania takich właśnie „kwiatków”. Druga sprawa to jakość takich planów. Bo nawet jeśli plany by powstały, mogą być zbyt ogólne (dopuszczające prawie wszystko) lub źle sporządzone (np. z premedytacją dopuszczające funkcje techniczne lub budowanie koszmarów architektonicznych).

Brak planów na tereny w środku miasta, będzie pogłębiał chaos przestrzenny. A to przedkłada się na wygląd i jakość życia w mieście. Wspomnę również politykę gospodarki gruntami miejskimi. Jeżeli się „wszystko” wyprzedaje przy lichym przygotowaniu planistycznym, to Starachowice na pewno nie będą piękniejsze. Szkoda, że nie wszyscy zdają sobie z tego sprawy…

13.09

Dworzec na Dolnych

W internetowym wydaniu Gazety Starachowickiej (nr 416 z 9.XI.2007) przeczytałem o planach dotyczących dworca PKS i PKP. Temat ciągnie się już wiele lat. Ale jest coś nowego – bardzo niepokojącego:

W tej chwili najważniejsze jest dla nas uregulowanie prawa własności. Takie sprawy ciągną się jednak latami – powiedział GAZECIE prezes zarządu spółki PKS, Władysław Gościński. Przejęty budynek dworca kolejowego planuje się zburzyć i postawić obiekt z prawdziwego zdarzenia, wraz z galerią handlową. Natomiast na przystankach PKS mają być przebudowane wysepki. Całość planowanej inwestycji prezes szacuje na kilkaset tysięcy złotych. Trwają już poszukiwania wykonawcy, jednak rozpoczęcie prac uwarunkowane jest zgodą właścicieli terenu. Na przełomie września i października br. prezes PKS ma omówić te sprawy z prezydentem miasta Wojciechem Bernatowiczem oraz z zarządem PKP.

Zburzyć. No i mamy w Starachowicach kolejnego „burzyciela”. W ostatnich latach znikają albo są bestialsko niszczone ciekawe architektonicznie budynki. Nie ma dawnego szpitala przy ul. T. Krywki, nie ma Budynku Rady Nadzorczej Zakładów Starachowickich (również przy Krywki). Zmasakrowane jest przedszkole na Orłowie, kolonie urzędniczo-robotnicze, nawet przeciętny (ale skończony kompozycyjnie) kościół przy Radomskiej. To woła o pomstę do… nieba!

Dlaczego tak bronię tego dworca? Mimo, że zaniedbany (jak wszystkie dworce PKP) jest przykładem tej dobrej architektury z lat siedemdziesiątych XX wieku.

Tak wyglądał kiedyś dworzec (fotografia znaleziona na Allegro.pl).

Pamiętam jak jako małolat studiowałem tablice z rozkładami jazdy na specjalnej konstrukcji pośrodku hali. Ale największe wrażenie wywierał „dziwny” dach budynku. Ciekawe „wachlarzowe” sklepienie podparte na wewnętrznych słupach ze szklaną elewacją uwolnioną od konstrukcji.
Gdyby nie zaniedbanie, przebudowy i zniszczenia wyrostków byłby to bezsprzecznie najciekawszy przykład powojennej (do dziś) starachowickiej architektury. A jeszcze dziś, gdyby go odtworzyć (nie wiem czy w międzyczasie nie „poprawiono” konstrukcji stropu) mógłby być niezły high-tech (i nawet nie używając bez-profilowych fasad szklanych – łączonych punktowo
(przykłady: 1, 2, 3, 4 i 5), ale nawet profilowanych fasad, np. z widokiem na staw).

Można przeboleć dokonaną kilka lat wstecz przebudowę – likwidację nieekonomicznych (szyb osadzonych w profilach stalowych – cienkich kątownikach, uszczelnionych kitem) przeszklonych ścian. W sumie, póki dworzec nie został zdewastowany – nie wyglądało to najgorzej.

Spróbowałem z pamięci i znalezionej w necie fotki narysować fragment konstrukcji dachu:

konstrukcja dachu dworca

konstrukcja dachu dworca

konstrukcja dachu dworca

konstrukcja dachu dworca

Takiego – przecież nie aż tak skomplikowanego – pomysłu konstrukcji nie widziałem w żadnym obiekcie w Starachowicach. Nie wiem o istnieniu innego ciekawszego. Buduje się siermiężną, bez polotu architekturę, zazwyczaj kipiącą kiczowatym bogactwem.

Czytam sobie dalej Pana Prezesa starachowickiego PKS-u:

Dobrym przykładem tego, jak powinien wyglądać dworzec autobusowy, jest estetyczny obiekt w pobliskiej Iłży.

W jednym mogę się zgodzić. Iłżecki dworzec jest bardziej estetyczny od tego wcześniejszego :) Jak może budzić podziw plac wyłożony kostką betonową, parterowy budynek kasowy i doklejone, „wiecznie” nie skończone, piętrowe budynki o przeciętnej architekturze? Gdyby chociaż były skończone to wyglądałoby to „jako tako”.

Naprawdę, starachowicki PKS chyba coraz gorzej sobie radzi. Brak strony www (z rozkładem), brak nowego taboru (gimbusy do Warszawy), brak nowych inicjatyw (miała być karta chipowa, konkurencja z Ostrowca ma np. kursy do Warszawy pod PKiN). Miał też mini-sieć sklepów, ale chyba rzeczywistość zweryfikowała ich rozwój (?).

PS. Temat niszczenia starachowickiej architektury będę się starał wkrótce opisać.

A na zakończenie poranna fotka dworca z 1999 roku. O 6:20 miałem PKS do Warszawy…

dworzec przed świtem